Forum Żeglarskie

Zarejestruj | Zaloguj

Teraz jest 2 maja 2024, o 22:48




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: 25 kwi 2011, o 18:08 

Dołączył(a): 25 kwi 2011, o 14:47
Posty: 5
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: brak
Pierwszy raz w życiu przepłynąłem z Iławy do Elbląga niżej widocznym Kormoranem.
Dotychczas pływałem tylko po Zalewie Wiślanym małymi mieczówkami o powierzchni żagla
do 10 m2.Były to żaglóweczki bez kabiny, raczej do pływania rekreacyjnego.Trwało to kilka
ładnych sezonów i przyznam,że znudziło mnie to trochę.Niektórzy mówią,że apetyt rośnie w miarę
jedzenia.No i ciągle te przechyły i przechyły na zalewowej fali.Pomyślałem sobie o zaletach spo-
kojnego pływania po licznych żułwskich kanałach, najlepiej w gronie przyjaciół.Wybór padł na Kormo-
rana całkiem przypadkowo.Po prostu w tej cenie nic innego nie było.Łódka luksusów nie zapewnia.Dwie
solidne koje dają możliwość spokojnego snu.Są jeszcze dwie hundkoje,ale służyły one wyłącznie do
składowania bagaży – w tym zapasowego silnika.
Załącznik:
1.jpg
1.jpg [ 76.16 KiB | Przeglądane 3312 razy ]

Stan łódki to więcej niż dobry.Na uwagę zasługują mocne laminaty.Wnętrze łódki zapewnia możliwość
przebywania czterem dorosłym osobom.Mam na myśli samo siedzenie bo ze spaniem to gorzej.Kilku
dniowe rejsy to tylko w dwie osoby. Kormorana prowadzi się łatwo.Ja używałem małego silnika o mocy
tylko 4 km.Był to 10 letni czterosów Yamahy.Pracował perfekcyjnie.Zaskoczył mnie niskim zużyciem
paliwa.Z Iławy do Elbląga pociągnął tylko 10 litrów etyliny 94.Prędkość z jaką płynąłem to przeciętnie
5 kilometrów na godzinę.Wiem,że to żółwie tempo,lecz dla mnie prędkość to rzecz nie najważniejsza.
Troszeczkę hałasował i wibrował jak na jednocylindrowy przystało. Muszę tu wyjaśnić,że nigdy wcześ-
niej na silnikach nie pływałem.Zanim z Iławy wypłynąłem poprzedni właściciel udzielił mi krótkiego
instruktarzu w zakresie eksploatacji tegoż silnika, z podstawowymi manewrami tejże łodzi.Gdy stwier-
dził,że dam sobie radę,odjechał do domu.Okazało się ,że to co udawało się jemu,mnie już nie musi.
Trwało to jakiś czas zanim opuściłem przystań.Na otwartej wodzie poczułem się pewniejszy siebie.
Na pustym akwenie przećwiczyłem zwroty na silniku i zadowolony ich rezultatem popłynąłem z zało-
gantem w wymarzony dwudniowy rejs do Elbląga.

Jak już mówiłem wnętrze dla dwóch osób jest zupełnie wystarczające.Dużo światła zapewniają cztery
okna.Pod siedzeniami są dość obszerne przestrzenie.Część z nich wykorzystaliśmy na składowanie pro-
wiantu z uwagi na znacznie niższą temperaturę jaka tam panowała.Znacznie niższą niż w kabinie.
Wyżej wspomniałem o załogancie którym był , a raczej była (i jest do dzisiaj ) moja żona.Osoba,o ile tak
można powiedzieć,mało opływana.Ale mimo to na łajbie dość użyteczna.Obok podstawowych funkcji
do jakich została przez naturę , na długiej drodze ewolucji przysposobiona,mam tu na myśli pranie,goto
wanie i cerowanie skarpetek,nabyła w sposób niepojęty umiejętność prowadzenia jachtu.
Załącznik:
3.jpg
3.jpg [ 59.06 KiB | Przeglądane 3312 razy ]

Kiedy i gdzie się tego nauczyła nie chciała zdradzić.Nie pomogły żadne prośby,a nawet grożby kierowane pod jej adresem.Nawet te z pogranicza karalności w rodzaju ,tu cytuję : jak nie powiesz to podzielisz
los kotwicy.Jej upór w zachowaniu tajemnicy dał mi skłonność do naprawdę poważnych podejrzeń.Sprawę
przemyślałem i stwierdziłem ,że w długie delegacje to ja już jeżdził nie będę.
Wróćmy do rejsu.Pogodzie pozostawało wiele do życzenia.Pół godziny słońca i 10 minut deszczu.Stan
ten trwał przez połowę pierwszego dnia rejsu.Sytuację pogarszał silny wiatr towarzyszący opadom.Znaczne
falowanie potęgowało grozę niedoświadczonej załodze.Sytuacja w czasie krótkotrwałych szkwałów wymu-
siła na nas obowiązek założenia kamizelek, które towarzyszyły nam prawie w całym rejsie.
Płynąc z Iławy, trzymaliśmy się lewego brzegu, jako że właśnie z tej strony dochodziły najsroższe podmuchy dość uciążliwego wiatru.Miało to również pozytywną stronę.Z estetycznego punktu widzenia
lewy brzeg jest piękniejszy.Gęsto porośnięty lasem,z licznymi zatoczkami zachęcającymi do zacumowania,
na długo pozostanie w mojej pamięci.Brzeg prawy jest pozbawiony lasów i podzielony został na liczne
działki rekreacyjne , przy których pomosty już były zapełnione wszelakim sprzętem pływającym.Prawidło-
wość jak wszędzie podobna.Im bardziej wartościowy domek rekreacyjny stojący na działce, tym bardziej
wartościowa łajba przy pomoście.A pewnie i taki samochód na posesji.Żeby więc nie denerwować się
nierównościami społecznymi z radością przykleiłem się do brzegu widzianego z lewej burty.Zaliczyliśmy
kilka krótkich przystanków po tej właśnie stronie w przeuroczych zatoczkach,aby dać ulgę spragninej
duszy wrażliwej na piękno natury.Mimo, że była to końcówka maja, jachtów i łodzi było już trochę na
wodzie.Znak to że rozpoczęcie sezonu żeglarskiego nastąpi wkrótce.A my nie spiesząc się, zachwyceni krajobrazem lewego brzegu, popełniliśmy grzech nieuwagi.Jak to się stało sam już teraz nie wiem.Wiem
tylko tyle,że wpłynęliśmy na silniku do zatoki z obowiązującą strefą ciszy.Pół godziny zajęło mi jej prze-
płynięcie i dotarcie do brzegu gdzie stało kilka jachtów.Od jednej z załóg dowiedziałem się o swojej po-
myłce w wyborze trasy i nieświadomym naruszeniu strefy ciszy.Powrót to znowu pół godziny.Dalej podróż
w kierunku Zatoki Kraga odbywała się zgodnie z planem.

Zachwyceni byliśmy i wodą,i zielenią brzegów, i niebem,na którym chmury gnane wiatrem układały ma-
jowe witraże.Żeby tak jeszcze słoneczko przypomiało sobie po co zostało stworzone i ogrzało nasze wil-
gotne ciuchy.Lecz im bliżej do Zatoki Kraga , tym było go więcej, aby już w samej zatoce obdarzać nas
swoją pełnią. Koniec zatoki i widoczny most,a z prawej, wśród drzew, biały romb sygnalizujący początek
Kanału Iławskiego.


Kanał Iławski to akwen również malowniczy.Łączy Jeziorak z Kanałem Elbląsko-Ostródzkim.Tu już ża-
dne kaprysy i złośliwości wiatru nie były nam grożne.Niebo przykryło się błękitem , odkrywając słońce,
które w pośpiechu oddawało ciepło,a którego nam skąpiło jeszcze godzinę temu.Patrząc na promyki prze-
ciskające się przez listowie,błądząc wzrokiem po zawadiacko nad wodą zwisających gałęziach,wsłuchując
się w jazgot ptactwa pomyślałem – czy ja jestem w Raju?Zacząłem się niecierpliwie rozglądać wypatrując
Aniołów wśród drzew. Widok żony siedzącej w kokpicie sprowadził mnie na ziemię.Myśli moje od tej
chwili stały się bardziej pragmatyczne co jest bardzo wskazane na wąskim kanaliku.Mój załogant też na
swój sposób,właściwy tylko jemu, dostąpił cudu zauroczenia.Milcząc wydawał z siebie przyjazne pomruki,
aż w końcu rzekł – Kazik napijesz się kawy?Po 30 latach małżeńskiego związku i po szeregu obserwacji w
nim poczynionych wiedziałem jedno.Tym widokiem moja ślubna jest również szczęśliwa.Gdyby nie była,
kawy bym nie dostał.
Załącznik:
8.jpg
8.jpg [ 129.8 KiB | Przeglądane 3312 razy ]

Kanalik Iławski , jak już wspomniałem, jest wąski i głębokością też nie grzeszy.Dla mojego Kormorana
nie było to istotną przeszkodą.Wolałem jednak trzymać się środka.Kormoran ma doczepiony kil o długo-
ści 70 centymetrów i przy mijankach z innymi łódkami, będąc blisko brzegu, orałem nim dno jak Boryna
pługiem swoje zagony pod przyszłe zasiewy.Pływające liście grążeli robiły destrukcyjną robotę skutecznie
wplątając się w śrubę i zachaczając o kil.Ale najgorsze na całej kanałowej trasie były niewidoczne, pływa-
jące pod wodą, kije, których obecność ujawniała się gdy już zdrowo waliły w śrubę.Szczególnie dużo tych
podwodnych dziadów było na Kanale Elbląsko-Ostródzkim.Ma to związek ze statkami pasażerskimi któ-
rych śruby wytwarzają potężne turbulencje wprawiające w ruch leżące na dnie niespodzianki.W ten oto
sposób śruba mojej Yamahy doznała uszczerbku na zdrowiu , ale po rejsie, skuteczne działanie pilnika do
metalu przywróciło jej dawną świetność.
Kanał Elbląsko-Ostródzki jest szerszy i głębszy w porównaniu do Iławskiego.I tak samo dorównuje jemu
malowniczością.
Szczególną ostrożność trzeba wykazać gdy przed dziobem zobaczymy zakręt.Nigdy nie byłem pewien
co z niego się wyłoni.Lepiej ,z pewnym wyprzedzeniem, zająć swoją stronę szlaku żeglownego i nieco
zwolnić.Mijanka ze statkiem pasażerskim na wąskim zakręcie jest praktycznie niemożliwa.Rozsądniej
jest takiego kolosa przepuścić i oczywiście wcześnie wypatrzyć.Regułą jest , że statki białej floty pływają
stadami.Jak zobaczymy pierwszy to drugiego spodziewajmy się po 15...20 minutach.Podobnie trzeciego i
dalszych.Warto podpytać załogę na pierwszym mijanym statku o liczebność całej armady i przeczkać jej
szarże gdzieś przy brzegu.
Jedyny na całej trasie nocleg wypadł nam na początku jeziora Ruda Woda w okolicach Liksajn.Zacumo-
waliśmy dziobem w trzcinach a rufą do jeziora.Zachód slońca otoczył nas tradycyjnie czerwienią i zmusił
mnie do wypicia piwa które w niewyszukany sposób podkreśliło dziejowe znaczenie tego rejsu.Dziwne
było to piwo.Efekt jego działania skupił się na moim załogancie który legł w koi jak kłoda i przeleżał tam
do rana.
Załącznik:
10.jpg
10.jpg [ 46.91 KiB | Przeglądane 3312 razy ]

Słabość kapitana do wędkowania zaowocowała krótkim wieczornym spiningowaniem, którego
trofeum, w postaci kilku małych okonków ,wróciło do mrocznej wody.

A rankiem ruszamy żwawo w kierunku pochylni.Na pierwszej z nich obsługujący mechanik dość szczegó-
łowo zapoznał mnie z techniką cumowania do wózka transportowego omawiając też zasady używania sy-
gnałów dżwiękowych.Ja płynąłem tamtędy pierwszy raz więc każde jego słowo miało podwójną wagę.Stary
wyga spostrzegł od razu że jestem pochylnianym żółtodziobem.Na moje pytanie o koszt przeprawy,patrząc
mi w oczy rzekł całkiem wiarygodnie : 300zł.O moja naiwności, zapomniałem wcześniej sprawdzić w in-
ternecie,co tam...nie sprawdziłem tego w cenniku który wisiał na drzwiach jego biura.Dałem jemu tę forsę
chociaż jej wielkość jakoś nie pasowała do realiów .Każdemu żeglarzowi pokonującemu pochylnie pierwszy raz towarzyszy stres, lub jego mlodszy brat, czyli stresik.Mnie pewnie dopadli obydwaj o czym świadczy
łatwość z jaką pozbyłem się trzystu złotych.Gdy zbliżałem się do Kormorana dotarł do mojej skołatanej
glowy i wiszących przy niej uszu głos mojego niedawnego oprawcy.Tenże poinformował mnie o swoim
wielkim szczęściu polegającym na znalezieniu 270zl.A ponieważ jest uczciwy od urodzenia to wspaniało-
myślnie oddaje mi te pieniądze.Zrozumiałem wtedy że całe to zdarzenie z cennikiem to był żart.Podobne
kawały robił każdemu nowicjuszowi który zawitał na ''jego'' pochylnię.
Dla mnie 'najgorszą' okazała się pierwsza pochylnia.Na drugiej i następnych, stresu już nie było wcale.
Pojawiła się w zamian zwykla nuda.Pochylnie są do siebie podobne.Czekaliśmy na spotkanie z Jeziorem
Drużno.Okazało się ,że jest to akwen całkowicie porośnięty roślinnością wodną.Wolny od niej jest tylko
tor wodny.Sama przeprawa Drużnem nie nastręcza trudności i minęła raczej przyjemnie.Spotkaliśmy dwie
łódki płynące w kierunku pochylni.Na pewno nie zdążą pokonać piątej, było już póżno po południu.
Na Drużnie odnotowaliśmy miły akcent ze spotkania stateczka białej floty.Kurtuazyjna wymiana grzecz-
ności i kilka zdjęć.
Jeszcze tylko dwie godziny i przywita nas Elbląg.Było fajnie.
Przyrzekliśmy sobie o ponowieniu rejsu
tą samą trasą w 2010r.Tak też się stało.Łódka trochę większa i załoga liczniejsza.
Załącznik:
15.jpg
15.jpg [ 129.87 KiB | Przeglądane 3312 razy ]

A już na koniec muszę rzec ,że w 2011 też będą pochylnie lecz łódką tylko 4- ro metrową z własnoręcznie
zrobioną kabinką.I tylko samotnie – wokół Jezioraka.
Kazimierz Haratym.
Elbląg


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 kwi 2011, o 18:13 
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 8 lut 2010, o 00:53
Posty: 16812
Lokalizacja: Dziekanów Polski, dawniej Warszawa
Podziękował : 4112
Otrzymał podziękowań: 3973
Uprawnienia żeglarskie: mam, ale nie wiem po kiego...
Kazik635 napisał(a):
w 2011 też będą pochylnie lecz łódką tylko 4- ro metrową z własnoręcznie
zrobioną kabinką.I tylko samotnie – wokół Jezioraka.

Proszę natychmiast (albo jeszcze szybciej) pokazać tę łódkę w dziale "Jachty..." - pod karą śmierci przez wbicie na pal!!! :D

_________________
Robert Hoffman
***
https://stareaparatyimojefotografowanie.blogspot.com/


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 25 kwi 2011, o 18:35 

Dołączył(a): 25 kwi 2011, o 14:47
Posty: 5
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: brak
'wbicie na pal?',w czasach tolerancji perwersji zachowań wszelakich, może mieć znamiona
hedonistyczne.Lajbę dopiero kończę i za miesiąc będzie gotowa.Wyruszam 20 maja.Zdjęcia na pewno dodam.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: 26 sie 2012, o 21:05 

Dołączył(a): 25 kwi 2011, o 14:47
Posty: 5
Podziękował : 0
Otrzymał podziękowań: 0
Uprawnienia żeglarskie: brak
jeżeli czytanie Wam się nie znudziło to dla relaksu jest i filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=pqvwaBiVkPI


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 78 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
[ Index Sitemap ]
Łódź motorowa | Frezowanie modeli 3D | Stocznia jachtowa | Nexo yachts | Łodzie wędkarskie Barti | Szkolenia żeglarskie i rejsy NATANGO
Olej do drewna | SAJ | Wypadki jachtów | Marek Tereszewski dookoła świata | Projektowanie graficzne


Wszystkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment serwisu "forum.zegluj.net" ani jego archiwum
nie może być wykorzystany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody właściciela forum.żegluj.net
Copyright © by forum.żegluj.net


Nasze forum wykorzystuje ciasteczka do przechowywania informacji o logowaniu. Ciasteczka umożliwiają automatyczne zalogowanie.
Jeżeli nie chcesz korzystać z cookies, wyłącz je w swojej przeglądarce.



POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL