Forum żeglarskie
https://forum.zegluj.net/

Radar, wojsko i inne takie
https://forum.zegluj.net/viewtopic.php?f=73&t=2921
Strona 2 z 3

Autor:  Garda [ 6 gru 2009, o 10:09 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Swego czasu czytałem, że w rosyjskiej MW zasadnicza trwa 5 lat, bo skoro kogoś przeszkolą to nie po to, żeby zaraz do cywila szedł...
Swoja drogą to fajna przygoda..:P Moim zdaniem oczywiście:)

Autor:  elektryczny [ 6 gru 2009, o 11:06 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Garda napisał(a):
Swego czasu czytałem, że w rosyjskiej MW zasadnicza trwa 5 lat
Podobno tak było, ale nie mam pewności.
gf napisał(a):
3 lata w zasadniczej? O kurczę, masakra.
Noo, a jak u ruskich faktycznie było te 5, to co toto było :?: :wink:
Garda napisał(a):
Swoja drogą to fajna przygoda..
Wiesz, wojsko z reguły wspomina się fajnie. Nawet to co złe było w opowiadaniach można przedstawić śmiesznie, bo faktycznie wiele z tych złych, nieprzyjemnych sytuacji, nadawało się do kabaretu :D (chyba dlatego wojsko nie zgadzało się specjalnie na kabareciarstwo w wykonaniu żołnierzy). Ale generalnie zawsze tam było tak, że może być nasrane ale w rządek :mrgreen: i nikt do nikogo nie miał pretensji. Niemniej jednak chciałem być w marynarce, bo to była jedna z niewielu możliwości w tamtych czasach, dotknięcia morza. I dobrze, że trafiłem do MW WOP bo czas spędzałem (pół na pół z pobytem w porcie) w morzu. Ci, którzy trafili na okręty bojowe MW, nie wypływali zapewne 1/4 tego co ja a codzienność w ich przypadku polegała na zorganizowanych pracach bosmańskich, głównie malowanie okrętu, i szkoleniach na sucho :wink:
Tak więc jeśli przepływało się te lata, to nie było źle, gorzej mieli ci, którym ten czas minął na malowaniu okrętu :D . Dodam jeszcze, że malowanie okrętu też miałem opanowane z tą różnicą, że miałem na to mniej czasu :)
Farba na okręcie była substytutem wody :mrgreen:

Autor:  Macieq [ 6 gru 2009, o 14:10 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Kiedyś, jeszcze za socjalizmu pojechaliśmy na wywczasy do Bułgarii. Podczas wycieczki do Burgas spotkaliśmy przy nabrzeżu marynarzy z okrętu podwodnego Czarnomorskowo Fłota ZSRR. Szli wszyscy razem - ze 25 osób. Wszyscy byli potwornie wychudzeni, mieli ziemistą cerę i potwornie smutne oczy. Żal nam się ich zrobiło, bo musieli chyba nieźle w dupę dostawać, nie mówiąc o głodzeniu. :(

Autor:  Garda [ 6 gru 2009, o 14:22 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Rosjanie nigdy nie dbali o swoich żołnierzy. A z Kurskiem to niby jak było?
Wystarczy zresztą spojrzec tutaj-
http://www.youtube.com/watch?v=V0k1zvHX ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=3NdBHUXo2k0&NR=1

Autor:  elektryczny [ 6 gru 2009, o 14:40 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Garda napisał(a):
Wystarczy zresztą spojrzec tutaj-
To akurat skrajny, jak sądzę przypadek BYDLACTWA, który niestety powielany był również w naszej armii. Nie można tu uogólniać, ale znane nam zjawisko fali, zresztą pokazane, jeśli się nie mylę w filmie o podobnym tytule (reżysera niestety nie pamiętam). Tylko u nas sprawy trafiały do sądów i BYDLACTWO było karane a tam w Rosji ci biedni żołnierze nie bardzo mieli się komu poskarżyć.

Autor:  Stara Zientara [ 6 gru 2009, o 14:50 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Gdy pracowałem w Stoczni Północnej, miałem służbową wizytę na radzieckim okręcie desantowym (był u nas budowany). Na zakończenie dostaliśmy obiad w mesie oficerskiej - zupa bez wkładki (sama woda), a na drugie łycha ziemniaków i kawałeczek (tak z 50 g) kiełbasy.

Autor:  Maar [ 6 gru 2009, o 20:16 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

gf napisał(a):
3 lata w zasadniczej? O kurczę, masakra.
No co Ty (Wy)? Nie wiedziałeś, że w MW to 3 lata się kiblowało? W pozostałych formacjach 2.

ps. Wówczas w MONie, podobnie jak i teraz w MinSportcie - wszyscy mówili, że nie da się inaczej, bo to, bo tamto i wszyscy zginiemy :-) :-)

Autor:  Garda [ 6 gru 2009, o 21:41 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

elektryczny napisał(a):
i szkoleniach na sucho :wink:

To znaczy? Bieganie, strzelanie, czołganie, sprzątanie, szklenie grup abordażowych? To co i w wojskach lądowych, czy moze mieliście coś specjalnego:D? Przepraszam, że tle pytam ale ciekawi mnie to, a żołnierzem jeszcze nie byłem;)
BTW to wydaje się byc fajne http://foto.mw.mil.pl/disp.php?vhost=www&id_foto=546

Autor:  gf [ 6 gru 2009, o 22:21 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Maar napisał(a):
No co Ty (Wy)? Nie wiedziałeś, że w MW to 3 lata się kiblowało? W pozostałych formacjach 2.
Że 2 to wiedziałem, ale o tym, że MW miała gratis +50% to już nie. Zresztą ja zwykły szeregowy rezerwy jestem, to mogę nie wiedzieć. W razie czego i tak będę co najwyżej kible czyścić :)
Cytuj:
ps. Wówczas w MONie, podobnie jak i teraz w MinSportcie - wszyscy mówili, że nie da się inaczej, bo to, bo tamto i wszyscy zginiemy :-) :-)

MSport kontynuuje tradycję MON. Słuszną linię ma nasza władza!

Autor:  Maar [ 6 gru 2009, o 22:25 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

I tu i tam zaczyna się od wydawania komend. Przypadek czy zmowa? :-)

Autor:  gf [ 7 gru 2009, o 07:29 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

PZŻ kuźnią kadr dla MarWoju? W razie "W" będziemy mobilizować jachtkluby? :D

Autor:  WhiteWhale [ 7 gru 2009, o 07:50 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Kiedyś wypadło mi "awaryjnie" przyprowadzać jacht z Szetlandów i organizator nerwowo szukał załogi, która o tej porze go przyprowadzi (bo poprzednia sie zbuntowała). Dzwoni do mnie - znalazłem chłopaka z marwoju - bedziesz miał pożyutek. Chłopak z marwoju żygał jak kot i musiałem go bronic przed resztą załogi, która mu dokuczała. Okazało się, że słuzył na okręcie desantowym, raz czy dwa wychodzili za główki portu i jego marynarskie doświadczenie ograniczało się do wybierania i podawania cumy. Ale do żeglarstwa się nie zniechecił i spotkałem go później wypływającego na morze.

Autor:  elektryczny [ 7 gru 2009, o 13:14 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Garda napisał(a):
To znaczy? Bieganie, strzelanie, czołganie, sprzątanie, szklenie grup abordażowych? To co i w wojskach lądowych, czy moze mieliście coś specjalnego:D? Przepraszam, że tle pytam ale ciekawi mnie to, a żołnierzem jeszcze nie byłem;)

Tak, o to chodzi z tą różnicą, że większość takich zajęć odbywa się na pokładzie swojego okrętu. Raz w roku jedynie odbywa się jakiś przemarsz na 25 kilometrów, przez oczerety coby odbyć tam i przećwiczyć jakąś wojenkę z atakiem wroga na twoje pozycje, bombą atomową i gazem np; musztardowym itp. Na okręcie w porcie symuluje się często alarmy chemiczne, przeciwlotnicze, jakaś tam walka artyleryjska, rakietowa i OPAO czyli Obrona Przeciw Awaryjna Okrętu, polegająca na tym, że symuluje się trafienie okrętu jakimś pociskiem skutkiem, którego jest rozszczelnienie, które trzeba uszczelnić. Wyznaczona grupa dostaje dane (np: 3 otwory fi od 26 do 30 mm poniżej linii wodnej, prawa burta, pomiędzy 16 a 17 wręgiem). I chłopcy dymają w to miejsce co sił aby uszczelnić i w odpowiednim czasie zameldować o usunięciu przecieku :). Na okręcie w różnych miejscach rozlokowane są specjalne gabloty wymalowane na czerwono, w których znajdują się urządzenia do klajstrowania, a więc rozpory gwintowe, drewniane stemple, plastry uszczelniające, kliny drewniane oraz stożki niczym czopki do odbytu tylko z większym fi, no i do tego narzędzia takie jak siekieru, piły, młotki. Alarmy "człowiek za burtą ćwiczy się z reguły w morzu, no chyba, że samo podejmowanie wypadniętego na pokład, to wtedy można i w porcie. Te i inne alarmy, które wymieniłem wcześniej w rodzaju jako bojowe, to normalna procedura, maski na ramię hełm na głowę i biegiem na swoje stanowisko bojowe, pamiętam, że nawet kamizelek nie wkładaliśmy (ale może tu nie byliśmy przeszkoleni odpowiednio, albo to ignorowaliśmy, albo moja pamięć zawodzi :) ) No i w alarmach chemicznych wszystko to samo ale w maskach p.gaz :twisted:
Raz w roku może dwa wymarsz na strzelnicę i pare kulek z kałacha do tarczy, mnie się jeszcze raz trafiło strzelanie ze ślepaków na pogrzebie jakiegoś zawodowego. O tym też można śmiesznie napisać, ale nie wiem czy wypada, chociaż nie naigrywał bym się z samego umarłego, lecz z samego ceremoniału wojskowego pochówku wykonywanego z zastępczego plutonu reprezentacjnego uformowanego z marynarzy okrętowych :D
Garda napisał(a):
Jeśli chodzi o ten obrazek to nie wiem o co w nim chodzi, mogę się domyślać jedynie, że na większych jednostkach ćwiczono w taki sposób ewakuację z okrętu. Na naszym kutrze nie było takich możliwości a na wyposażeniu mieliśmy jedynie dwie dobrze znane również na cywilnych jednostkach pneumatyczne tratwy ratunkowe, które po zrzuceniu na wodę miały podobno się napompować i do których należało się schronić po opuszczeniu okrętu.
WhiteWhale napisał(a):
Chłopak z marwoju żygał jak kot i musiałem go bronic przed resztą załogi, która mu dokuczała. Okazało się, że słuzył na okręcie desantowym, raz czy dwa wychodzili za główki portu i jego marynarskie doświadczenie ograniczało się do wybierania i podawania cumy.
No i tu potwierdza się to o czym pisałem wcześniej, że w MW pływanie było wielkim wydarzeniem i do tego na dużym okręcie, a do takich niewątpliwie należały barki desantowe marynarze zajmowali się lub byli przypisani do wykonywania pojedynczego zadania i wiedza ich o pływaniu mogła być przez to znikoma. Mogło się tak trafić, że marynarz np; torpedysta czy artylerzysta a już na pewno motorzysta w życiu w trakcie rejsu nie byli w sterówce, nawigacyjnej czy też w kabinie radiolokacyjnej. Często właśnie obsługa cum przypisana była artylerzystom. Co innego na małym kutrze gdzie obsada do stanowisk bojowych była jednoosobowa a okręt musiał pływać trzy lub cztery doby pod rząd. Trzeba było być wówczas sternikiem nawigatorem i operatorem radaru i UKFki. Całe życie na małym okręcie skupiało się w sterówce, człowiek się uczył przez, użyję tu elektrycznego określenia, indukcję. Wracając jeszcze do barek desantowych, są to okręty płaskodenne, płytko zanurzone a więc szczególnie wrażliwe, jeśli chodzi o bujanie, na zafalowanie boczne. Wiem bo doświadczyłem jako pasażer w MW rejsu na czymś takim ze Świnoujścia do Gdyni, fala boczna kołysze nim łagodnie, ale to już mogło u niektórych wywoływać odruchy wymiotne :mrgreen:

Autor:  Stara Zientara [ 7 gru 2009, o 13:22 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

plis... okręty desantowe, nie barki

Autor:  elektryczny [ 7 gru 2009, o 13:25 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Stara Zientara napisał(a):
plis... okręty desantowe, nie barki

Zapewne Wojtku masz rację, posłużyłem się tu slangiem stosowanym w marwoju, sorry :wink: Bo to takie barkowate było :mrgreen:
Tak, tak i nie sorry tylko przepraszam :D

Autor:  Stara Zientara [ 7 gru 2009, o 13:41 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Oficjalnie to się nazywało barki do 1956, później okręty. Te, o których mowa, to ODS czyli Okręt Desantowy Średni.

Autor:  elektryczny [ 7 gru 2009, o 13:50 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Stara Zientara napisał(a):
Oficjalnie to się nazywało barki do 1956, ...
Widać było coś na rzeczy skoro w slangu się ostało :wink:

7 gru 2009, o 17:53

gf napisał(a):
MSport kontynuuje tradycję MON. Słuszną linię ma nasza władza!

Maar napisał(a):
I tu i tam zaczyna się od wydawania komend. Przypadek czy zmowa?
gf napisał(a):
PZŻ kuźnią kadr dla MarWoju? W razie "W" będziemy mobilizować jachtkluby?

:mrgreen: :D :mrgreen: :D
No widzę, że sobie jaja robicie, ale muszę wam powiedzieć, że z tymi komendami to do końca nie było tak jak na egzaminie w PZŻecie. Na większych okrętach było coś w rodzaju, to się chyba intercom nazywało, i z GSD* dowódca nadawał to czego w danej chwili oczekuje. Głośniki rozlokowane były wszędzie, w każdym pomieszczeniu, nawet w pomieszczeniu załogi gdzie co najmniej dwie wachty wypoczywały (musieli się chłopcy nauczyć słuchać tego wybiórczo, coby wstawać tylko na alarmy), ale nie wszędzie istniała możliwość odpowiedzi w stronę GSD. Na mniejszych okrętach, czyli na takich na jakim ja służyłem 21,5m nie było urządzeń nagłaśniających innych niż tuba (wiecie to taki kawał kolorowej blachy zwiniętej w trąbkę :) ). Z reguły Tata wydawał rozkazy w sterówce a pamięć o tym co trzeba wykonać pozostawała w główce przyjmującego. Biegło się zgodnie z rozkazem w miejsce jego wykonania i realizowało to co było do wykonania i wracało się do Taty i meldowało wykonanie. Przy alarmach takich jak manewrowy, przy oddawaniu cum w porcie Tata wychodził jedną nogą na burtę, druga zostawała w środku, część tułowia wychylał na zewnątrz i głosem paszczą :mrgreen: wydawał czasami rozkazy. Robił tak właściwie tylko w przypadkach jakiś tam kontroli, bez kontroli pełen luzik, załoga sama wiedziała co ma robić, no ale regulamin służby okrętowej jednak narzucał PZŻetowski sposób pływania :)
*GSD Główne Stanowisko Dowodzenia

No i zapomniałem dodać że były dzwonki i buczki i wszystko razem wzięte, również intercom, słyszalne było także na pokładach.

Autor:  Oldnavy81 [ 14 sty 2015, o 09:39 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Eletryczny , masz praedziwy talent i super pamiec, moje gratulacje, przezyles nisamowite przygody na tym kutrze.Ja tez tam plywalem 1981-1984 na KP-146, pewnie pamietasz, ten kuter jako jedyny byl inczej pomalowany.Przezylismy tam stan wojenny, w grudniu 81 pilnowalismy portu w Lebie, zeby rybacy nie uciekli nam z kraju.Do Leby plynelismy pod wiatr, przy stanie morza 6 stopni, woda wlewala sie do silowni przez gorne wloty powietrza, wtedy naprawde sie balismy .Najgorsze okazalo sie samo wejscie do portu w Lebie, musielismy ustawic sie bokiem do fali, za sterem stal sam dowodca, ale i tak trzepnelo nami o jakies pale , na szczescie aluminiowy kadlub przyjal uderzenie i sie nie poddal, potem nas wyklepali na stoczni .Tak w wielkim skrocie wygladala moja najwieksza morska przygoda, ktora musialem tu przytoczyc po przeczytaniu Twojego postu, dzikuje. Ps.nie mam polskiego afabetu na kompie.

Autor:  elektryczny [ 14 sty 2015, o 13:36 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Miło mi powitać kolegę :)
Oldnavy81 napisał(a):
tez tam plywalem 1981-1984 na KP-146

Qrczę, służyłem na kutrze o tym samym numerze. Dowódcą był st. bosman Giziński (zwany Tatą) a kierownikiem maszyn st. bosman sztab. Przyborski.
Oldnavy81 napisał(a):
pewnie pamietasz, ten kuter jako jedyny byl inczej pomalowany

Za mojej służby barwą się nie wyróżniał, co najwyżej odcieniami szarości, no ale skoro okręt malowało się codziennie, to może w końcu szarej bojowej zabrakło :D
To jakiego koloru był kuter za Twojej obecności na nim?
Oldnavy81 napisał(a):
na szczescie aluminiowy kadlub przyjal uderzenie

Kadłub okrętu był stalowy, wiem bo stałem na stoczni remontowej ze dwa miesiące i musiałem wraz z załogą oczyścić go do rosołu, nadbudówki były wykonane z jakiś stopów z dodatkiem aluminium. :D
Kiedyś ze strony Straży Granicznej ściągnąłem zdjęcie takiego kutra ale już w barwach straży, czyli nie szare bojowe, tylko kolorowe.
Załącznik:
KPA01.jpg
KPA01.jpg [ 18.04 KiB | Przeglądane 5186 razy ]

Na takim służyłeś? Jeśli tak to jest wielce prawdopodobne, że KP 146 w naszych przypadkach to ten sam kuter :)

Autor:  Stara Zientara [ 14 sty 2015, o 14:08 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

KP 146 (146) 1.8.91: SG 146 (SG-146, SQSH) (w sł. 24.10.75; WOP, od 1.8.91: Kaszubski dyw. SG; wycofany 2011)

Kuter patrolowy typu „90” („Wisloka”)
40 t std, 41,8 t pełna, 41 BRT, 4,7 DWT; 21,2×4,5×1,22 m; 2 SD 12-cyl. Wola, 1006 KM, 2 śr., 19,7 w; 2,4 t paliwa, 500 Mm; 2×12,7pl(1×II); radar naw. SRN; z. 6.

Autor:  Oldnavy81 [ 14 sty 2015, o 14:26 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Dzięki za zdjęcie.Kiedy ja tam służyłem dowódca był w stopniu chorążego , nazywał się Gryziński, bosmanem był Rysio Młynarczyk, a kierownikiem maszyn młody chorąży Chojnacki ksywa Bocian, jeszcze nie miał uprawnień.Kuter pomalowany był w kamuflaż, trochę zielonego przez brąz po granat, gdzieś około 1983 roku przemalowano go na szaro.Pamiętam ,że dowódca odszedł na emeryturę, a po nim obowiązki przejął starszy bosman sztabowy, nie pamiętam jak się nazywał, pamiętam ,że dużo palił i z daleka było słychać jego suchy kaszel.Ja byłem motorzystą, oczywiście stałem też za sterem, za radarem, czasem musiałem wykonywać obowiązki elektryka, natomiast nigdy nie zapędzili mnie do gotowania, jakoś mi się udało i nigdy nie siedziałem na górze za sygnalistę.

Autor:  elektryczny [ 14 sty 2015, o 14:30 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Stara Zientara napisał(a):
Wola, 1006 KM

To się zawierało w dwóch silnikach Wola 500 H12A
http://www.graptolite.net/Facta_Nautica/KP-141.html
Link jest do pierwszego tego typu wybudowanego w Górkach okrętu. Pozostałe były bliźniacze. Na naszym dywizjonie było ich osiem ok tylu było jeszcze w Kołobraegu i tyleż samo w Świnoujściu.
Stara Zientara napisał(a):
radar naw. SRN;

Już za moich czasów radar był TRN 311 lub 312 (Tranzystorowy Radar Nawigacyjny)
Załącznik:
marynarka.jpg
marynarka.jpg [ 348.47 KiB | Przeglądane 5125 razy ]

Tu na zdjęciu widoczna tylko góra urządzenia, znaczy radaru, no i ja jako jego operator :)
Przed radarem tuż pod oknem ówczesna UKFka, w ręku trzymam słuchawkę od niej.

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Oldnavy81 napisał(a):
nazywał się Gryziński, bosmanem był Rysio Młynarczyk

No to chyba o tym samym dowódcy mówimy (pewnie dostał awans a ja wcześniej pomyliłem jego nazwisko - literówka), bosman też się zgadza, doszedł do nas w zamian za ... tu luka w pamięci (może sobie przypomnę to dopiszę).
O! już sobie przypomniałem, moim bosmanem był Chomicz, a później wszedł młody Młynarczyk. Tak to było. :)

Autor:  Oldnavy81 [ 14 sty 2015, o 14:47 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Pamiętam to KUWA... w naszej załodze podpadnięty był radarzysta i na nim właśnie
Tata (my nie nazywaliśmy go tak) wyładowywał swoje emocje.Nasz radar omawiał współpracy już za główkami, albo padał jakiś bezpiecznik i nie było napięcia.Któregoś razu stary nie wytrzymał i kazał radarzyście iść po napięcie z workiem marynarskim, chłopak wziął worek i wyszedł ze sterówki... po dłuższej ciszy, bo nikt się nie odzywał, poszliśmy go szukać.Biedaczysko siedział w magazynku na rufie i czekał na napięcie, trochę się jąkał ,powiedział wtedy ,że jeśli stary będzie się na nim tak wyżywał to całkiem się zatnie i nic mu nie odpowie.Oczywiście nie zawsze udało się naprawić radar, kiedyś wracaliśmy bez i prawie wpłynęliśmy na plażę, pogoda była paskudna , mgła,kierowaliśmy się buczek , w ostatniej chwili ktoś się zorientował, że buczy po prawej, a powinien trochę jakby z lewej i bardziej z przodu.

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Chomicz , pamiętam go , czy czasem nie był mistrzem marynarki w szachach, był dowódcą motorówki.

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Super fotka, teraz jestem w pracy, ale kiedy wrócę do domu też coś wstawię.

Autor:  elektryczny [ 14 sty 2015, o 14:59 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Oldnavy81 napisał(a):
natomiast nigdy nie zapędzili mnie do gotowania

Funkcja cooka często przypadała radarzyście lub luśni (artylerzyście). W pierwszym przypadku uznawano, że niby "czysty członek załogi", co było nieprawdą. Nie żebym się nie mył, tylko chodziło o to w czym się rączki nurza, w drugim przypadku, chyba chodziło o to, że luśnia (łehłe, łehłe), dysponuje czasem w morzu. Nie ma strzelań to niech gotuje.
Elektryka i mechanika uznawano za załogę, nie obraź się, "brudną", zawsze łapki w jakimś szuwaksie ubabrane a tak poza tym za ważną i potrzebną w maszynie, więc wolni od robót w kambuzie i na pokładzie. Oni tam najczęściej komara cieli na gretingach, ciepło a na uszach tłumiki hałasu i dało się wytrzymać. :)

* ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ * ~ *

Oldnavy81 napisał(a):
czy czasem nie był mistrzem marynarki w szachach, był dowódcą motorówki.

Nie wiem, być może grał. Chłopisko inteligentne było, inteligentniejszy od dowódcy :)
Oldnavy81 napisał(a):
KUWA...

To wyróżniało naszego dowódcę. W tym wyrazie zjarał "R" :)

Autor:  Oldnavy81 [ 14 sty 2015, o 15:29 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Ale się uśmiałem, doooooobre, nazywali nas motorzystów SZUSZFOLE, to prawda że czasem trochę waliło od nas ropą czy smarem, i faktem jest,że można było się zdrzemnąć w kotłowni, sam spałem kiedyś na silniku, musiałem tylko uważać na przewody paliwowe, chociaż w razie awarii miałem kilka w zapasie.

Autor:  Marian Strzelecki [ 14 sty 2015, o 16:18 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

A Chomicz i Młynarczyk to czasem nie te sławne w żeglarstwie nazwiska?
-Chomisz ; skutnik dla kadry narodowej (Finny FD )
-Młynarczyk konstruktor jachtów i inspektor PRS
MJS

Autor:  Szpiszpak [ 14 sty 2015, o 17:10 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

elektryczny napisał(a):
. Mogło się tak trafić, że marynarz np; torpedysta czy artylerzysta a już na pewno motorzysta w życiu w trakcie rejsu nie byli w sterówce, nawigacyjnej czy też w kabinie radiolokacyjne

Jako motorzysta potwierdzam. nie byłem :rotfl:
elektryczny napisał(a):
To akurat skrajny, jak sądzę przypadek BYDLACTWA

Niestety obserwowałem to i na dywizjonie w Świnoujściu i w Talinie gdy dumnie wspomagałem Flote Bałtycką :D
ORP Łoś ,ORP Sarbsko te dwa Trałowce były mi domem,dobrym domem :kiss:

Autor:  elektryczny [ 15 sty 2015, o 08:35 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Marian Strzelecki napisał(a):
A Chomicz i Młynarczyk to czasem nie te sławne w żeglarstwie nazwiska?
-Chomisz ; skutnik dla kadry narodowej (Finny FD )
-Młynarczyk konstruktor jachtów i inspektor PRS
MJS

Marianie, występuje u Ciebie pewien rodzaj zboczenia. Jest to zboczenie zawodowe :D . Mam to samo lub podobnie jak Ty. Na co dzień zajmuję się systemami automatyki budynków, najczęściej w branży wentylacja i klimatyzacja i jak wejdę do jakiegoś supermarketu, banku czy jakiejś innej instytucji, to patrzę w górę. Tam najwięcej urządzeń z mojej branży :D

Oldnavy81 napisał(a):
tez tam plywalem 1981-1984 na KP-146

To być może maszynownię przejąłeś od Zygi (Zygmunta, tak chyba miał na imię)?
Nie pamiętam nazwiska, ale pamiętam, że dłonie miał jak łopaty. Jeszcze pół roku z nim pływałem zanim wyszedłem do cywila. Był trochę ofermowaty jako młody, później już mógł się wyrobić. :)

Autor:  Oldnavy81 [ 15 sty 2015, o 13:29 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Już nie pamiętam jak nazywał się koleś, po którym przejąłem obowiązki, faktycznie był trochę mułowaty, wtedy byłem kotem, a on już rezerwa, raczej nie wchodziłem mu w drogę, miał wszystko głęboko gdzieś i tylko pokazał mi gdzie są silniki, agregat i skrzynka z narzędziami.

Autor:  Oldnavy81 [ 15 sty 2015, o 13:51 ]
Tytuł:  Re: Radar, wojsko i inne takie

Ale może pamiętasz kolesia, który przyszedł na
Twoje miejsce ? trochę się jąkał, był ze Śląska, elektryk chyba z Katowic i sternik z Tczewa.Ja już nie pamiętam , kto przyszedł na moje miejsce.W sumie w 1984 roku , na wiosnę wychodziło nas około 12, może 13 z grupy kutrów i motorówek ,chyba nikt nie zawracał sobie głowy młodymi.Wszyscy byliśmy szczęśliwi , że skończył się ten syf,chociaż zdarzały się pogodne dni.Można książkę napisać, ale czy ktoś byłby zainteresowany lekturą, nie wiem.Nawet kiedyś próbowałem coś pisać, ale Wiesz jak jest.W moim przypadku pół roku po wyjściu z wojska , ożeniłem się, potem dzieci, obowiązki i tak jakoś nie było czasu.

Strona 2 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/